28 maj 2016

I'm single and definitely not desperate!

Jestem samotną 20-letnią kobietą. To smutne.
Nie jestem głupia, brzydka też raczej nie jestem, bywam zabawna i urocza. 

Po ponad 2 i pół roku zerwałam z chłopakiem. Miał być moją miłością życia, być tym jednym. Nie wyszło, co prawda nie z naszej winy, a winy odległości jaka nas dzieliła. Chociaż od pewnego czasu ta odległość wydawała się jeszcze większa. Samotna byłam przez ten cały czas, bo chłopak był...ale ponad 1000km ode mnie. Nasz związek miał być inny, miał przetrwać i dać prztyczka w nos każdego, kto nie wierzył, że się uda. Nie udało się. Jest mi smutno z tego powodu, ale nie zawsze wszystko wychodzi. Spędziliśmy dużo cudownych chwil razem, do końca życia będę go miała w sercu. 

Znowu otworem stoi dla mnie życie towarzyskie, pełne okazji do poznania potencjalnego chłopaka. 
To dziwna sytuacja, bo jednocześnie jest ciekawie. Można poznać fajnych ludzi, ale z drugiej strony staję się swego rodzaju kawałem mięsa, które być może ktoś polubi i stwierdzi, że miarę możliwości możemy stworzyć fajny duet na kolacji. 

Z jednej strony, bardzo ale to bardzo chciałabym kogoś poznać, zaprzyjaźnić się i koniec końców się zakochać. To naprawdę cudowne mieć kogoś do przytulania i spędzania czasu wspólnie. 
Jednak z drugiej strony, chyba chcę pobyć sama. To coś, czego nie umiał zrozumieć mój były chłopak. Jak to chcesz zerwać, bo czujesz się samotna, ale chcesz być sama? Tak to. Nie wszystko jest proste do zrozumienia na tym świecie. Ludzie są skomplikowanymi istotami i czasem potrzeba czasu i dogłębnej analizy siebie i drugiej osoby, żeby coś zrozumieć. 
Chcę być sama, chcę nie mieć zobowiązań wobec nikogo, bo za długo martwiłam się o drugą osobę czasem bardziej niż o samą siebie. Czy to objaw samolubności? Raczej nie, a jeżeli już, to czy coś w tym złego? Fajnie jest być samym, spędzać czas poznając siebie i czując się dobrze z samym sobą. 
To nie deklaracja, że skoro chcę być sama teraz, to chcę aby tak pozostało do końca życia. Po prostu, przez pewien czas po tak długim związku, chyba zdrowym będzie pozostać trochę odosobnionym od miłostek, flirtów i tych całych motyli w brzuchu. Przyjdzie na to czas. Samotna jestem z wyboru, bo mogłabym kogoś mieć, ale to chyba byłoby działanie pochopne, zarówno dla mnie jak i tej drugiej osoby. 

Jeśli przyjdzie czas na motyle w brzuchu, to będzie to spontaniczne. Nie chcę robić rzeczy przeciw sobie. Nie chcę szukać na siłę chłopaka, bo mam 20 lat i koleżanki mają już kogoś, a ja wiecznie jestem sama i siedzę w piątkowe wieczory w domu i to czyni mnie żałosną i zdesperowaną. 
Wydaje mi się, że lepiej jest żyć z dnia na dzień i doświadczać co przynosi jutro, bez zapowiedzi. Jestem osobą raczej przyjazną, więc kiedyś ktoś powinien być zauroczony mną na tyle, że będzie chciał być w tym stanie do końca naszego życia. Ale póki co, jestem sama i nie przeszkadza mi to. 
Nie mówię nie, ale też nie mówię tak. 



Czy to faktycznie smutne, że w wieku 20 lat jestem sama? Smutne jedynie w tym wszystkim jest to, że mam 20 lat, a tak naprawdę jestem dzieckiem. To jest smutne.
JAKIM CUDEM MAM DOROSŁOWAĆ SKORO NIE UMIEM !?!?!?!? 



polecam : artykuł na xojane.com


PS. CZY KTOŚ JESZCZE OPRÓCZ MNIE UWAŻA, ŻE KAPIBARY TO EKSTRA ZWIERZĄTKA?!!?!?